- Przykro mi, nie ma pani dokumentów - stanowczo odparła kobieta siedząca za kontuarem.
- Po co mi dokumenty jeśli wiem jak się nazywam!
- Jedynie rodzice mogą go zobaczyć, ale niestety nie chciał podać nam swojego nazwiska ani ich numeru.
- Kurwa.
- Wyrażaj się - burknęła kobieta.
- Kiedy będzie mógł stąd wyjść?
- Za dwadzieścia cztery godziny - beznamiętnie odparła.
Totalnie wspaniały wieczór. Do klubu pewnie nie będę miała wstępu przez Axela i Nolana, osobnik płci męskiej, na którego jestem okropnie zła, wyznał mi miłość, a Axel ten skretyniały idiota siedzi w więzieniu, a niedługo wrócą rodzice. Co ja mam robić?! Czasami mam wrażenie, że to ja jestem ta starsza. Oczywiście kocham go i jestem mu ogromnie wdzięczna, że stanął w mojej obronie już ęty raz, ale jestem tak nabuzowana, że mogłabym go teraz rozszarpać.
Zrezygnowana opadłam na ławkę przed komisariatem chowając głowę w dłoniach. Rodzice nas zabiją. Po pierwsze nie mogliśmy nigdzie wychodzić, a po drugie to miejsce. Zabronią nam jakiegokolwiek wyjścia. Dożywotnie więzienie. Roześmiałam się na głos, na tę absurdalną myśl. Co za ironia.
- Jak się czujesz? - Nolan usiadł kawałek dalej dając mi odrobinę oddechu.
- Jak gówno - burknęłam. - Mam czerwony policzek?
- Nie widzę, jest ciemno.
Przesunęłam się odrobinę bliżej co okazało się błędem. Poczułam jego perfumy i ciepło jego ciała.
- Odrobinę - wychrypiał. Odchrząknął. - Tak, masz czerwony.
- Nie za dobrze - westchnęłam. - Nie mogę zadzwonić po rodziców, zabiliby nas.
Milczenie ciągnęło sie w nieskończoność. Czułam jak napięcie wzrasta i to w nieciekawy sposób.
- Zadzwońmy po moją mamę - zaproponował.
- Po Jill? Pogięło cię? Przecież zadzwoni do mojej mamy.
- Nie zadzwoni - mrugnął wyciągajac telefon.
Zna swoją mamę najlepiej, ale czy na tyle, że jest pewien że nie zadzwoni? Komisariat to jednak poważna sprawa i to za pobicie. Tym bardziej, ze Axel to jej drugi syn tak jak i ja druga córka.
- Załatwione - odparł zadowolony z siebie.
Wzruszyłam ramionami odchylając się na ławce. Jak to fajnie byłoby polecieć daleko stąd. Dostać skrzydła i uciec ile tylko miałabym w nich siły. Ptaki to chyba najinteligentniejsze zwierzęta. W każdej chwili mogą zniknąć. Wyczuwają problem i uciekają tam gdzie będzie im najlepiej. Dlaczego nie mogę zrobić tak jak one? Wróciłabym za kilka lat. Zero Nolana podczas dorastania więc zero problemu tak jak to było przed paroma dniami. Przed jego przyjazdem moje życie było ułożone i szczerze powiedziawszy szczęśliwe. Dopiero od pojawienia się chłopaka popadam w niepokój i różnego rodzaju załamania. Nie jestem pewna kolejnego dnia. Może powinnam pogadać z tatą?
- Leslie.
- Hm? - Oprzytomniałam.
- Pytałem co ci odbiło w tym klubie - cicho zapytał.
- Jak to?
- No to całe ocieranie się o niego..
- Nie wiem o czym mówisz - spaliłam się.
Nolan głęboko westchnął nie kontynuując dalszej rozmowy. Całe szczęście, że był to środek nocy i nie widział mojej zaróżowionej twarzy. Co miałam mu powiedzieć? Chciałam wzbudzić w tobie zazdrość, tak jak ty to robiłeś mi? To by było żałosne.
- Przyjechała - odparł machając w stronę śnieżnobiałego auta, które wyraźnie odznaczało się w ciemnościach.
- Co się stało? - Podbiegła zaspana Jill.
- Axel pobił chłopaka, który... który uderzył Leslie - bez zająknięcia poinformował mamę.
- Ojej, biedna! Nic ci się nie stało? - Uważnie na mnie spojrzała.
- Nie, lekko zaczerwieniony policzek, ale na tym obrażenia się kończą. No może jeszcze prócz urażonej dumy i godności - uśmiechnęłam się wzruszając ramionami. - Nie zadzwonisz do mamy?
- A nie wolałabyś żeby oni zajęli się tym suk.. To znaczy chłopakiem?
- Nie, wolałabym nie - cicho zachichotałam.
- Jak uważasz - uśmiechnęła się. - Dobra, gdzie on jest?
Mama Nolana pewnym krokiem wparowała na komisariat z miną mówiącą żeby nikt jej nie wchodził w drogę. Dobra aktoreczka.
- Gdzie jest mój syn?! Jakim prawem go przetrzymujecie?! - Zła oparła się o kontuar.
- Dotkliwie pobił pracownika klubu więc właściciel miał prawo powiadomić nas o tym - kobieta odparła beznamiętnie.
- Tak, oczywiście, że miał prawo, ale njeletnia niemalże została zgwałcona i uderzona przez tego pracownika. Co jest karalne.
- Nie mamy dowodów - uśmiechnęła się.
- Gówno prawda - Jill zmęczona potarła czoło. - Przyprowadźcie tu mojego syna.
***
- Pieprzone psy! - Z komisariatu wypadł wkurzony Axel. - Wisisz mi ogromną przysługę! - Wytknął palcem Nolana. - Gdyby nie ty, nie byłoby nas tu!
- Sorry. Naprawdę przepraszam, ale sam chciałeś to dokończyć - uśmiechnął się pod nosem.
- No było odjazdowo - podleciał do Nolana przybijając mu piątkę.
- Zwolnijcie, jak to Axel dokończył robotę? - Zdziwiła się Jill. - Nolan?
- No tak, bo to ja zacząłem bić tego typa - zaczerwienił się. - Ale tylko dlatego, że uderzył Leslie.
- Nolanie Patrick'u Carry! Jesteś uziemiony na najbliższe pięćdziesiąt lat!
- Daj spokój mamo - jęknął.
- Wracamy? - Zapytałam całkowicie wymęczona. - To była długa noc.
- Jestem za - objął mnie okropnie spocony Axel.
- Śmierdzisz - jęknęłam.
- To wąchaj - roześmiał się.
Oddam królestwo za matkę taką jak Jill! Skąd biorą się kobiety, które nie robią awantur, nie kablują, nie wygłaszają moralizatorskich frazesów, a jedynie pomagają? Ja nie znam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało jej się wyciągnąć mojego kochanego Axela z paki :)
Co do Nolana, wciąż zastanawiam się, jak będzie wyglądać relacja jego i Leslie po tym, gdy wyznał jej miłość. Bo coś zmieni się na pewno...
Bardzo podobał mi się fragment dotyczący ptaków. Było w nim coś magicznego, a zarazem tak mądrego. Niby banał, ale do mnie przemawia :)
Pozdrawiam!
Z chęcią bym skomentowała, ale jestem na telefonie i nie jest mi wygodnie pisać. W każdym bądź razie zaległości już nadrobione :-)
OdpowiedzUsuńWiem, że długo mnie tu nie było, za co przepraszam, ale wszystko czytałam, naprawdę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Axela i uwielbiam Nolana. W sumie dziwię się, że matka chłopaka "uziemiła go na 50 lat", bo nie wiem, czy nie powinna go przypadkiem pochwalić. Wiadomo, że trochę ryzykował własne zdrowie, ale przecież stanął w czyjejś obronie, a to się chwali. Chociaż tak właściwie wydaje mi się, że mama Nolana w głębi duszy jest z niego dumna.
To nieoczekiwane wyznanie miłości ogromnie mnie zaskoczyło. W sumie niemal od początku widać, że tych dwoje coś do siebie ciągnie, ale żeby od razu miłość... wydaje mi się, że jeszcze za krótko się znają, to znaczy tych nowych siebie, spotkanych po latach. Ale może gdzieś tam podświadomie Nolan pamięta wszystkie chwile i zna główną bohaterkę lepiej niż ktokolwiek inny.
Pozdrawiam
koszmar-na-jawie
b-u-n-t