niedziela, 15 czerwca 2014

Ciekawie się zapowiada.

- Obejrzyjmy znowu pierwszą generację - jęknął zawiedziony trzecią generacją Leo. - Nie dziwię się, że Mini jest w ciąży jak się puszcza na prawo i lewo, Alex za to był fajny. Rozsądny, miły...
- Przystojny - roześmiałam się na co Leo oblał się czerwonym rumieńcem.
- To też - krzywo się uśmiechnął. - Włączmy pierwszą generację!
- Nie, obejrzymy tych kretynów. Strasznie szkoda mi Richa - jęknęłam. - Zmarnował się chłopak. Ale gdyby nie Franky to Grace by żyła... No nic - wzruszyłam ramionami biorąc do ust garść popcornu.
- L, telefon do ciebie - do pokoju weszła mama ciepło uśmiechając się do Leo.
- Kto to? - Wymamrotałam z pełną buzią.
- Dziecko, opanuj się - powiedziała zniesmaczona mama.
- Co ty on mógłby to jeszcze zjeść - roześmiałam się.
- Jesteś obrzydliwa - warknął Leo.
- Też cię kocham - uścisnęłam go specjalnie mlaszcząc tuż obok jego ucha.
- Dobra, masz ten telefon - podała mi słuchawkę.
- Halo? - Mruknęłam między kolejnymi kęsami.
Cisza. Jeśli ktoś po tamtej stronie był już go nie ma. Rozłączył się albo mamie szwankuje słuch.
- Czekaj chwile - wstałam kierując się w stronę kuchni.
Ktoś próbuje mnie nastraszyć? O co chodzi..
- Mamo? Kto dzwonił? - Zapytałam siadając do stołu. - Już się rozłączył jak się odezwałam.
- To dość dziwne - mama zmierzyła mnie dziwnym wzrokiem. - Dzwonił Nolan. Podobno się do niego nie odzywasz.
Zaklęłam w duchu swoją głupotę. Jak mogłam nie pomyśleć, że nadal będzie chciał się ze mną skontaktować. Może i zachowuję się szczeniacko, ale nic nie mogę poradzić na tę sytuacji. Buzuje we mnie tyle emocji, że chwilami nie można z tym wytrzymać. W jednej chwili go nienawidzę i nie chcę go znać, a zaraz pajam do niego mnóstwem pozytywnych uczuć.
- Tak wyszło - wzruszyłam ramionami.
- Coś się między wami wydarzyło? - Zapytała.
- Nie, to znaczy tak, ale to nic - uśmiechnęłam się.
- Jeśli się do niego nie odzywasz to chyba to nie jest nic - zmierzyła mnie zaniepokojonym wzrokiem.
- Wyznał mi miłość - zdradziłam.
- I co w tym złego? - Roześmiała się.
- To, że półgodziny przed tym obściskiwał się z największą zołzą w szkole - warknęłam i wyszłam z kuchni.
- Gadałaś z nim?
Nie i nie zamierzam. Od zawsze mama była przyjaciółką, z którą mogłam porozmawiać o prawie wszystkich moich problemach. Zazwyczaj podchodziła do wszystkiego sceptycznie, teraz jednak wkurzyła mnie swoją małostkowością.
- Leo! Co żeś zrobił? - Westchnęłam wskazując na ekran gdzie tańczył Maxxie. - Nie było mnie dwie minuty.
- Starczyło by zmienić płytę - odparł zadowolony ze swojej przebiegłości. - Pierwsza generacje bije wszystkie na głowę!
- Zgadzam się, ale nie polegam na jednej osobie, tak jak to właśnie robisz! - Roześmiałam się.
- To już chyba nie jest tajemnica, że jestem homo - uśmiechnął się na widok mojej miny. - Ale to nie znaczy, że nie mogę marzyć.
- Marzenia są dla idiotów karmiących się nadzieją.
- Trudno - wzruszył ramionami na co wybuchłam radosnym śmiechem.
- A jak tam z Markiem?
- Co ma być? - Zapytał nie odwracając wzroku od telewizora.
- Przecież lecisz na niego i to ostro - uśmiechnęłam się.
- On jest hetero i z tego co zauważyłem to ty mu się podobasz.
- Co ty niemożliwe! - Wybuchłam, lecz na wspomnienie maślanego wzroku chłopaka parę dni wcześniej pod szkołą, nie byłam już taka tego pewna. - No cóż... - Westchnęłam. - A poznałeś kogoś interesującego swojej orientacji?
- No, w takim klubie - oczy mu się zaświeciły gdy spojrzał w moją stronę.
- Gejowski klub? - Zapytałam unosząc brew.
- Zgadłaś! Nazywa się Killian - rozmarzył się. - Przystojny, idealnie zbudowany i w głowie też coś ma...
- Czekaj! - Roześmiałam się. - Jak to dobrze zbudowany? Skąd wiesz?
- Ach, tak podejrzewam - czerwień oblała całą jego twarz.
- O jacie! Pieprzyliście się? - Zapytałam rozpromieniona. - To coś poważnego?
- Chyba tak, mówił, że nie szuka jednorazowej przygody tylko chce prawdziwego związku - uśmiechnął się.
- Jeju, niech wam będzie jak najlepiej, Leo! - Roześmiana przytuliłam nadal czerwonego przyjaciela.
Leo zakochany, Axel też, Nolan ma Cassidy, a ja i Zoey nadal jesteśmy zdesperowanymi singielkami. Rodzice chyba wykrakali, że jak mam szczęście w kartach to nieszczęście w miłości. Tragedia!
- Halo? Tak u Leslie. No dobra już idę - westchnął Leo. - No już idę nie panikuj! - Zatrzasnął telefon. - L, muszę iść matka marudzi, że jest północ.
- W porządku - uśmiechnęłam się. - Odprowadzę cię do drzwi.
- Dzięki za ten wieczór. Ostatnio czułem się trochę zepchnięty na dalszy plan - wyznał.
- Przepraszam - skuliłam się w sobie. - Dużo się teraz na mnie zwalił i...
- Spoko, nie martw się - uśmiechnął się pocieszająco. - To do jutra! Pa! Do widzenia pani Brown!
- Cześć Lio! - Odkrzyknęła mama z kuchni.
- To hej - mocno mnie uścisnął.
- Cześć - otworzyłam mu drzwi za którymi siedział nie to inny, a Nolan.
- Mamy do pogadania - wydukał zupełnie innym głosem niż zazwyczaj.
- Nie wydaje mi się - mruknęłam zamykając drzwi.
W mgnieniu oka chłopak przeszkodził w tej czynności swoją stopą. Dłońmi lekko dotknął głowy jakby go niewyobrażalnie bolała.
- Musimy! Musimy pogadać! - Chwycił mnie za ramiona dmuchając mi w twarz odorem alkoholu. - Kocham cię dziewczyno! Nie zmienisz tego!
- Leslie, kto to?! - Dobiegł mnie głos mamy.
- Nikt! - Odkrzyknęłam. - Jesteś kompletnie zalany i nie.. - nie dokończyłam czując na ustach okropny smak alkoholu, który pozostał na ustach Nolana.

Zaaaapraszam Was na oczekiwanie-na-cud.blogspot.com  moj nowy blog na ktorym mam nadzieje rowniez sie pojawicie ;)

1 komentarz:

  1. Chyba powoli zaczynam wychodzić na prostą, ale nie zapeszajmy ;)
    Jak Leo opowiadał o tym chłopaku to aż poczułam obrzydzenie. Heteroseksualizm mam od urodzenia :P

    "- Wyznał mi miłość - zdradziłam.
    - I co w tym złego? - Roześmiała się."

    Jak co w tym złego? Właściwie to nic nie jest w tym złego, ale... ugr! Po prostu oni byli najlepszymi przyjaciółmi, a teraz Nolan wraca i wyznaje jej miłość. Mało tego jest pijany i jeszcze ją pocałował! Fuuuj :/
    Takim czymś to on na pewno nie poprawi swojej sytuacji.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń