sobota, 21 czerwca 2014

Granice.

- Dobra, koniec tego - odetchnęłam gryząc go w język.
Nolan szybko złapał się za usta, a jego wzrok stał się wyraźniejszy.
- Przepraszam - wyszeptał.
- Masz za co - założyłam ręce na piersi. - Zamknę teraz drzwi i jeśli jesteś na tyle trzeźwy i świadomy widzę cię za pięć minut u mnie w pokoju - krzywo się uśmiechnęłam.
- Jak..
- Coś wymyślisz - odparłam zamykając mu drzwi przed nosem.
Co ja robię?! Co ja najlepszego wyprawiam?! Całować to on jednak potrafi, marzyłam o tym od kiedy pierwszy raz pojawił się w moim domu. Od kiedy minęło kilka okazji do tego pocałunku. Jest totalnie zalany, ale świadomość z jaką mnie całował mogła być zazdroszczona.
- Idę spać! - Krzyknęłam.
- Dobranoc!
Wbiegłam do łazienki zanurzając głowę pod zimny strumień. Jak dobrze! Zarzuciłam na siebie jakiś podkoszulek Axela przesiąknięty jego zapachem.
Cicho weszłam do pokoju i stałam tam przez jakąś chwilę odwrócona w stronę drzwi. Już tu jest czy jeszcze nie? Pięć minut chyba już minęło. Powoli obróciłam się i zastał mnie widok drzemającego Nolana.
- Budź się! - Wskoczyłam mu na plecy uważając by nic mu nie zrobić.
- Nie śpię - poderwał się zrzucając mnie z siebie.
- Spałeś - zachichotałam. Rozsiadłam się wygodnie na łóżku nie zwracając uwagi na zachłanny wzrok chłopaka. - Słucham.
Usiadł na podłodze chowając twarz w dłoniach.
- Cassidy.
- Tak ona - uśmiechnęłam się.
- Nie przerywaj mi - warknął na co aż podskoczyłam. - Ona, to znaczy my zbliżyliśmy się do siebie i słyszałem, że to zołza, ale ja nie oceniam ludzi. No i zaprzyjaźniliśmy się trochę - przyznał. - Nie wiedziałem, że będziesz w tym klubie, gdybym wiedział nigdy nie zgodziłbym się...
- Na co?
- Prosiła mnie o przysługę niezobowiązującą żadnego nas. Po prostu mieliśmy odstawić scenę. Jej był chłopak miał być wtedy na imprezie. Nie chciał jej zostawić w spokoju i naprawdę żal mi się jej zrobiło gdy mi o tym opowiadała. Zgodziłem się - krzywo się uśmiechnął. - Gdy cię zobaczyłem w środku od razu jej powiedziałem, że to koniec z graniem, po prostu się bawiliśmy. I w sumie dobrze wyszło, bo widział nas przed klubem i sobie odpuścił. Nie spuszczałem cię z oczu, a jak cię zobaczyłem z tym klaunem szlag mnie trafił...
- To była tylko przysługa? - Mruknęłam odwracając zmieszana wzrok. Jak mogłam być tak głupia, ale co innego mogłam pomyśleć? Zostaje jeszcze opcja, że kłamie, ale znam go i nie miał w zwyczaju zmyślania. - To prawda?
- Stuprocentowa - przyznał. - Nie chciałem żebyś się złościła za zwykłą pomoc dlatego ci wysłałem te kwiaty żebyś pamiętała o moich uczuciach do ciebie i żebyś im zawierzyła. Liczyłem, że zadzwonisz, ale telefon pozostawał głuchy - westchnął. - A potem...
- A potem usłyszałeś jak mówiłam, że kocham Leo - kiwnął głową.
- Co teraz?
- Powinieneś pójść do domu i wytrzeźwieć przed szkołą - poradziłam.
- Nie - pokręcił głową podchodząc do mnie. - Powiedz mi o czym myślisz - nakazał opadając na łóżko tuż obok mnie. - Powiedz mi... - Wyszeptał tuż obok mojego ucha lekko je muskając ustami.
- Nie wiem co myśleć - przyznałam szeptem. - Nie wiem, broniłam się przed tobą od czasu twojego powrotu, ale nie wiem co teraz - powiedziałam.
Nolan lekko oparł swoje czoło o moje i już wiedziałam co chcę powiedzieć. Wiedziałam już wszystko spoglądając w jego niebieskie oczy widząc gęste rzęsy okalające te dwie głębiny. Gubiłam się w nich. Byłam jego. Wiedziałam to od zawsze, byliśmy stworzeni dla siebie.
- Pocałuj mnie - wyszeptałam spoglądając na jego pełne usta.
- Jesteś tego pewna? - Zapytał muskając ustami moje.
Po całym moim ciele przeszły dreszcze. Pragnęłam go. Teraz. Nie czekając dłużej na jego ruch chwyciłam jego usta w uścisk i puścić nie chciałam. Delikatnie odwzajemnił mój pocałunek głaszcząc mnie po mokrych włosach. Badałam jego klatkę piersiową, na której odznaczały się mięśnie. Dotarłam do końca jego T-shirtu i raptownie się zatrzymałam. Co my najlepszego wyprawiamy?
- Wszystko w porządku? - Zapytał.
- W jak najlepszym - uśmiechnęłam się nadal z zamkniętymi oczami. Podniosłam się odrobinę dotykając jego ust i w tej samej chwili podnosząc jego koszulkę. Pieprzyć granice! - Czekaj! - Zerwałam się z łóżka brutalnie go z siebie zrzucając.
- Co jest?
- Światło się pali, mama zaraz przyleci - szybko zgasiłam uniemożliwiając w ten sposób mamie kontrolę. - Nie wstanę rano - jęknęłam siadając okrakiem na chłopaku.
- Mogę sobie pójść, a ty się wyśpisz - uśmiechnął się zadziornie.
- Mogłeś w ogóle nie przychodzić - spojrzałam na jego nagi tors po czym zerknęłam na swoją koszulkę. - No, mogłeś - uśmiechnęłam się.
- Ale jak już tu jestem to mogłabyś w końcu oddać Axelowi koszulkę - pociągnął mnie za nią na siebie wywołując cichy chichot. Po chwili leżała już na ziemi, a my byliśmy bardziej zajęci sobą niż bałaganem, którym będę się martwić jutro. -Kocham cię - wyszeptał całując mój obojczyk posuwając się co raz niżej.
- Często to ostatnio powtarzasz - roześmiałam się gdy delikatnie całował mnie po brzuchu wywołując ekstazę w moim wnętrzu.
Podniósł delikatnie głowę, a w jego oczach ujrzałam spragnienie widoczne w ciemności. Chciał więcej, a ja lekkim kiwnięciem głowy mu na to pozwoliłam.
- Też cię kocham - wyszeptałam gdy kolejna garderoba lądowała na podłodze.

1 komentarz:

  1. Chwilę mnie nie było (dobra, dłuższą chwilę), a tu już takie atrakcje?! Nie nadążam xD

    Cieszę się, że ta dwójka w końcu się dogadała. Aż miło, gdy ludzie wszystko sobie wyjaśnią i wreszcie rozmawiają ze sobą, a nie się unikają. Wiedziałam, że Cassidy nic nie znaczy i wyjaśnienie tego, co widziała L pomocą, podoba mi się :) Troszkę naiwny ten nasz Nolan, ale cóż zrobić? Ten typ tak ma :)
    A końcówka? Się dzieje :D Aczkolwiek podziwiam odwagę - tak bezpardonowo, gdy mama w domu?
    Dobra, wybacz bzdety - zbyt późno, by myśleć.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń