- Weź się w garść, dziewucho - dobiegł mnie cichy głos Axela.
- Idź stąd - chlipnęłam zachrypnięta.
- Nie ma mowy - przysiadł obok zarzucając mi swoją wiatrówkę na ramiona.
Naciągnęłam ją odrobinę bardziej próbując uspokoić dreszcze, które przebiegały po całym moim ciele niczym małe myszki. Wzdrygnęłam się na myśl o tych małych gryzoniach.
- Po co przylazłeś?
- Po pierwsze, zamarzniesz na tym deszczu..
- Nie jestem z cukru - przewróciłam oczami.
- Jesteś, cukiereczku - ścisnął mnie za ramiona przewracając na mokrą trawę.
- Uspokój się kretynie - warknęłam. - Mów co tu robisz!
- Zo do mnie dzwoniła, że uciekłaś ze szpitala i nie wie gdzie jesteś.
- Papla - jęknęłam. - A więc skąd wiedziałeś, że tu jestem?
- Zawsze tu uciekasz jak jesteś zła, smutna... rozczarowana.
- Zmienię kryjówkę - zapowiedziałam wkurzona.
- Wiem co się wydarzyło.
- I co z tego! - Wybuchłam. - Daj mi człowieku spokój.
- Nie, jestem starszy i będę cię prowadzić za rączkę, jak dziecko we mgle.
- Daruj sobie - pokręciłam głową.
Axel delikatnie mnie objął, a ja poczułam jak zaczynam się rozklejać. Schowałam twarz w jego przemoczonej koszulce i cicho popłakiwałam.
- Ćśś - szeptał.
- Dziękuję ci - wydyszałam pociągając nosem.
- Masz- wyciągnął chusteczkę.
- Dzięki - uśmiechnęłam się przez łzy.
- Aaa i jeszcze to - z drugiej kieszeni wyłowił tusz i moją kochaną, malinową pomadkę.
Zmierzyłam go badawczym spojrzeniem.
- Wymaluj się i idź z nim pogadać - zachęcająco się uśmiechnął.
- Zapomnij - parsknęłam.
- Dlaczego?
- Dlatego, że robi mi scenę zazdrości o nic prawdziwego, a potem leje skretyniałego Kevina, nie mam zamiaru z nim gadać. Już próbowałam to mnie pogonił - wzruszyłam ramionami szybko oddychając.
- Boże, dziewczyno! Nie marudź tylko idź. Nie znasz się na facetach...
- A ty się znasz, cwaniaczku? - Uniosłam jedną brew.
- Jestem facetem - dumnie przyznał.
- Serio? A myślałam, że babą - przewróciłam oczami. - Nieważne. Nie pójdę. Możemy wracać do domu.
- Czekaj, muszę tylko gdzieś zadzwonić - wyciągnął telefon. - Cześć, Nolan!
- Rozłącz się! - Cicho warknęłam.
- Czekaj - powiedział do słuchawki dłonią przykrywając mikrofon. - Tak? - Przebiegle się uśmiechnął.
- Dobra, dobra pogadam z nim, ale rozłącz się!
- No hej Nolan, słuchaj szukałem Leslie, ale się znalazła. Do usłyszenia - teatralnie odłożył telefon. - Grzeczna dziewczynka.
- Debil - kopnęłam go w nogę. - Chodźmy do domu.
- Ale..
- W domu się przygotuję...- westchnęłam.
Drogę powrotną przemierzyliśmy w zupełnym milczeniu. Jak on mógł mnie tak potraktować! Jestem jego siostrą, a wyciąga najgorsze działa! Nie chcę iść do tego pieprzonego Nolana, ale jak widać nie mam innego wyjścia.
W domu weszłam do gorącej wody ogrzewając skostniałe członki. Wciągnęłam na siebie wytarte dżinsy i luźny sweter mamy, na nogi włożyłam czółenka na obcasie. Teoretycznie byłam gotowa na tę rozmowę, praktycznie niestety nie.
- Wychodzę! - Krzyknęłam trzaskając drzwiami.
- Do..
Powoli szłam w stronę osiedla Nolana mocniej naciągając rękawy swetra. Czemu to ja zawsze muszę wyciągać rękę? Godzić, tłumaczyć się... To nie ma sensu. Co z tego, że jestem słabsza psychicznie. Jestem wrażliwa i co z tego! To nie znaczy, że muszę łazić pod czyjeś dyktando. Zwolniłam kroku widząc jak szybko szłam. Chciałam przedłużyć dotarcie do chłopaka tak bardzo jak się da. Nie mam ochoty go widzieć, a co dopiero rozmawiać. Wolałabym teraz nałożyć na siebie jakąś pelerynę niewidkę i zniknąć na parę godzin, aż Axel da sobie spokój z naleganiem na tę rozmowę. Nim się obejrzałam stałam przed zielonymi drzwiami małego bliźniaka o kremowych ścianach. Głośno wciągnęłam powietrze przymykając oczy. Właśnie podnosiłam rękę by zapukać, gdy drzwi się z klikiem otworzyły. Uchyliłam zaskoczona oczy.
- Leslie? - Zapytał Nolan.
- O hej! - Zza jego ramienia wyszła Cassidy - najgorsza i najładniejsza jędza w szkole.
- Cześć - mruknęłam przyglądając im się z podniesionymi brwiami. - Chciałam z tobą pogadać, ale widzę jesteś zajęty.
- Już skończyliśmy - dziewczyna obleśnie mrugnęła całując go w policzek.
Spojrzałam zażenowana na Nolana, który oblał się rumieńcem nerwowo targając swoją czekoladową czuprynę.
- Nie, nie przeszkadzajcie sobie. Już idę - uśmiechnęłam się czując jak łzy zbierają mi się do oczu.
- Less!
- Spokojnie, nie znamy się - pocieszyłam go machając przez ramię.
_______________________________________________________________
Życie musi być takie nie fair? Zawsze? Niestety, cholera, takie jest...
OdpowiedzUsuńPrzecież dla L zebranie się w sobie i przygotowanie do tej rozmowy musiało być niemiłosiernie trudne! Ja nawet nie chcę wiedzieć, jak bardzo dziewczyna się denerwowała. Ale w końcu zebrała się na odwagę, I co? I oczywiście ta cała Cassidy musiała im wejść w paradę. Czy cały świat chce, żeby oni się nigdy nie pogodzili?! No, ale ja wierzę, że wszystko się wyjaśni i w końcu ułoży, bo widać, że Leslie i Nolanowi zależy na sobie nawzajem ;)
Peleryna-niewidka? Czasem też chciałabym ją mieć...
Czy ja wspominałam, że chcę takiego brata jak Axel? ;)
Pozdrawiam ;*