sobota, 7 czerwca 2014

Noc jest jeszcze młoda.

- Zapomnij - ironicznie się roześmiałam.
- Serio, idziemy się bawić, ale najpierw opowiesz mi co się stało - delikatnie mnie pociągnęła na kanapę.
Rumieniec wypłynął na moją twarz, a w oczach pojawiły się łzy.
- Nie ma o czym mówić - ucięłam dalszą konwersację.
- Czyli chodzi o nowego - wzruszyła ramionami lekko mnie obejmując. - Właśnie dlatego idziemy się dziś zabawić - wyszeptała mi do ucha.
- Przekonałaś mnie - roześmiałam się ocierając zbłąkaną łzę.
- Idziemy się szykować - wykrzyknęła szczęśliwa Zo podnosząc do góry dwie butelki nalewki jej dziadka.
- Ja nie piję, wiesz o tym - przypomniałam jej.
- Wiem - szczęśliwa puściła oko.
Nie znoszę smaku alkoholu od czasu wielkiej, wakacyjnej imprezy nad jeziorem, gdy to starsi uczniowie bawili się na ostatniej libacji alkoholowej przed maturą. Jako siostra najpopularniejszego chłopaka mogłam w niej uczestniczyć iż nikt nie wydusiłby słowa protestu w obawie o swoje zdrowie fizyczne - psychiczne w sumie też. Wracając do tej feralnej imprezy, grupka studentów, która wkręciła się na imprezę, upatrzyła sobie ofiarę "niewinnej zabawy", którą byłam ja. Wiedziałam czym kończą się pijackie imprezy gówniarzy i nie raz byłam przestrzegana przez swoich rodziców, a Axel musiał ich błagać miesiącami żebym poszła. Zostałam bestialsko upita i prawie zgwałcona, gdyby nie mój brat, który wraz z Kevinem rzucił się na grupkę osiłków śliniących się na pijaną szesnastolatkę. Mimo wszystko Axel dostał okropny ochrzan, a ja szlaban na wakacyjny wyjazd z Zo i Leo. Tak się kończy, gdy wierzysz w każde miłe słówko zachlanym palantom.
- Ziemia do L! - Wykrzyknęła Zoey.
- No?
- Od pięciu minut opowiadam ci jakim Lukowic jest cwelem, a ty posiadasz mnie w odbycie - powiedziała z wyrzutem.
- Znowu przyszłaś na w-f w szpilkach? - Przewróciłam oczami.
- Tak - uśmiechnęła się. - Ale na niższym obcasie niż zwykle.
- A zdajesz sobie sprawę, że na w-f musisz mieć po pierwsze obuwie zmienne, a po drugie trampki, bez obcasa! - Zo podniosła rękę, chcąc coś powiedzieć, lecz uciszyłam ją jednym machnięciem. -  Te szmaciane nike na koturnie się nie liczą!
- Czepiasz się - cicho zachichotała Zo.
- Tak jak Lukowic - wybuchłam śmiechem. - Szkoła to wyrzeczenia, kochana.
- Dobra, koniec. Ubieramy się - klasnęła w dłonie.
Wyciągnęłam czarny, wyszywany cekinami top. Dałam za niego górę pieniędzy, a tylko dlatego bo się uparłam na niego. Założyłam go chyba tylko dwa razy.
- Nie - odparła Zoey.
- Co, nie?
- Ściągaj to! - Zarządziła spomiędzy materiału swojej obcisłej sukienki. - Boże, jakie to obcisłe. Ah! - Jęknęła wynurzając się na powierzchnię ubrania.
- To co mam na siebie założyć, mądralo? - Oparłam ręce na biodrach.
Zoey chwilę szperała w swojej torbie by po chwili rzucić we mnie ubraniami, jeśli tak można je nazwać.
- Plus moje nowe cudeńka - wyciągnęła wysokie, czarne szpilki ze srebrnymi ćwiekami na pięcie. Ucałowała ich czubki i wyciągnęła je w moją stronę ze zbolałą miną. - Tylko uważaj na nie.
- Piękne są - szeroko się uśmiechnęłam. - Ale te ciuchy są beznadziejne. Nie mój styl.
- Zakładasz to i koniec kropka!
- Nie, założę kwiecisty gorset, moje nowe, ultra obcisłe spodnie i twoje nowe cudeńka - przewróciłam oczami.
- Idź ty! - Machnęła ręką. - L!!!
- To nie koniec świata!
- Właśnie, że tak! - Wykrzyknęła. - Skąd ty je masz?! - Podniosła do góry czarne botki na koturnie ze srebrnym, ale strasznie delikatnym zameczkiem i butelkowozieloną platformą.
Pamiętam ten dzień, w którym dostałam te buty. Axel kupił mi je na czternaste urodziny, gdy to również stałam się kobietą. Śmiał się z moich pierwszych, nieudolnych kroków na obcasach, cud, że ich nie złamałam. Były dla mnie za wysokie i za duże o prawie dwa rozmiary. Mama uznała, że założę je na specjalną okazję jaką będzie pierwsza randka z wyjątkowym chłopakiem, a Axel, że również stanę w nich w sypialni tego szczęściarza. Nic z ich planów nie wypaliło, iż z mojej ślicznej główki wyparowały te prześliczne botki.
- L! Nie wkurzaj mnie!
- No co? - Jęknęłam.
- Wglądasz jakbyś miała te buty schrupać. Wiem, że są boskie, ale nie dam ci ich zjeść - przytuliła je mocno do siebie.
- Możesz je sobie wziąć - uśmiechnęłam się. - Axel je wybierał - dodałam.
- Wiedziałam, że on to jednak ktoś. Nie dość, że przystojny to jeszcze ma tak wspaniały gust - rozmarzyła się.
- Dobra, koniec bo się porzygam. Niestety nadal pozostaje moim bratem!
- Wiem, wiem - westchnęła. - Ale może kiedyś...
- Trzymam kciuki - zaczęłam delikatnie nakładać fioletową szminkę robiąc komiczne miny do lustra. - Gdzie się wybieramy?
- Kiss and Fly - szeroko się uśmiechnęła.
Zamarłam. Kiss and Fly to jeden z najlepszych klubów w tym mieście. Nie dość, że kilometrowa kolejka to jeszcze niepełnoletni mogli zapomnieć o zabawie.
- Ty jesteś niedorozwinięta? Nie wpuszczą nas.
- Wpuszczą - słodko się uśmiechnęła.
- Ty pierwsza podejdziesz, nie mam zamiaru robić z siebie kretynki - ostrzegłam dość poważnym tonem.
W środku jednak skakałam z radości. Będę tańczyć na jednym z lepszych parkietów w NY!
- Gotowa? - Zapytała podekscytowana Zoey.
Stanęła tuż obok mnie przed ogromnym lustrem podziwiając nasze wspaniałe twarzyczki. Szkoda, że Nolan nie może nas, to znaczy mnie zobaczyć w takim stroju. Co ma Cassidy czego ja nie mam?
- Uśmiechnij się, piękna - Zo delikatnie ujęła moje policzki palcami wskazującymi imitując uśmiech.
Mimo, że nie miałam na to ochoty pociągnęłam kąciki ust jak najwyżej potrafiłam.
- Nie jest on szczery, ale pod koniec dzisiejszej nocy będzie prawdziwszy niż kiedykolwiek - zapewniła. - Noc jest jeszcze młoda! - Wykrzyknęła zbiegając na dół podnosząc już prawie pustą butelkę nalewki.


Zapraszam na mojego nowego bloga!
oczekiwanie-na-cud.blogspot.com

1 komentarz:

  1. Zoey moją idolką! Czy ktokolwiek poza nią przychodzi na w-f w szpilkach? Kurcze, gdybyś powiedziała wcześniej, u mnie w szkole też poznaliby taki fenomen ;)
    Chciałabym zobaczyć buciki, które wybrał Axel - fajnie byłoby poznać męski gust. Bo na razie wiem tylko, że szpilki bezapelacyjnie przykuwają uwagę facetów ;P
    Mam nadzieję, że dziewczyny dostaną się na imprezę i będą bawić się wyśmienicie ;)
    A L baaardzo lubi Nelę - w końcu inaczej nie chciałaby, aby zobaczył ją tak odstawioną ;D
    Wiesz, mnie ruszyła ta retrospekcja. Jak można być takim gnojem, by schlać siostrę kolegi i próbować ją zgwałcić? Boże, jak można zrobić to komukolwiek?! To nie ludzie - to zwierzątka kierowane wyłącznie instynktem. Nie, jednak nie. Nie będę obrażać zwierząt. Nawet bonobo mają jakieś zasady!
    Chyba mnie ponosi ;)
    Niemniej jednak pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń