sobota, 3 maja 2014

Wyjście ewakuacyjne.

Nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam. W głowie krążyły mi te jego miękkie usta. Kiedy to z Neli on się zmienił w Nolana - chłopakiem mogącym być modelem, na którego patrząc nie widzę mojego przyjaciela tylko super, mega przystojniaka.
Przeciągle westchnęłam waląc rękami w pościel.
- Wyleź mi z głowy!
Spojrzałam zmęczona na budzik Oni wszyscy mnie wykończą.
Zwlekłam się wykończona z łóżka przecierając twarz. Ziewając zeszłam na dół.
- Dzień dobry - mruknęłam.
- Cześć kochanie. Le.. - Spojrzałam na mamę wrogim spojrzeniem.
- Proszę cię, zrób mi kawę - jęknęłam siadając przy stole podpierając głowę na rękach. - Czuję się jakbym miała porządnego kaca.
- Nie wiesz co to jest kac kochana - roześmiała się.
Zdziwiłaby się.
- Less? Chciałabym cię bardzo przeprosić - mama odgarnęła mi włosy z oczu.
- Nieważne - wzruszyłam ramionami.
- Jest ważne. Nie miałam prawa tego mówić.
- Ważne, że wiesz, że popełniłaś błąd - uśmiechnęłam się popijając gorący napój.
Zgarnęłam swoje nieuczesane włosy w jakiegoś krzywego koka i skierowałam się do łazienki by ochlapać twarz zimną wodą. Pod oczy zaaplikowałam odrobinę korektora by ukryć wory i odrobinę zmniejszyć opuchliznę. Nic to nie pomogło. Machnęłam ręką w stronę swojego obrzydliwego odbicia. Chwyciłam torbę kierując się do drzwi.
- Leslie - usłyszałam głos taty z pokoju.
- Tak?
- Zmierzasz iść w tej sukience do szkoły?
- Coś z nią nie tak? - Spojrzałam w dół.
- Oprócz tego, że w niej spałaś..
- Daj mi spokój - burknęłam wychodząc do szkoły.
Po drodze zawitałam do starbucks i zamówiłam ogromną kawę mrożoną. To nie mój dzień. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.
Przechodząc przez największe skrzyżowanie w mieście usłyszałam krzyk:
- Leslie!
Zatrzymałam się na środku ulicy odwracając się szukając wołającej mnie osoby. Po włączeniu się zielonego wszystkie samochody zaczęły na mnie trąbić.
- Dobra, dobra. Już idę - przewróciłam oczami przebiegając przez resztę pasów.
W ostatniej chwili udało mi się zbiec przed ruszającym samochodem.
- Kretyn! - Wystawiłam mu środkowy palece.
To się nazywa miasto zwierząt. Po drugiej stronie zauważyłam Kevina machającego do mnie. Jeśli to on mnie wołał to go zabiję.
- Mała, czy ty tak się prosisz o wizytę w szpitalu? - Roześmiał się.
- Wiesz co, nie codziennie ktoś cię woła w trakcie przechodzenia przez najbardziej ruchliwą ulicę w tym mieście.
- Dobra, nie marudź. Co tam u mojej małej dziewczynki? - Zrzucił mi ramię na szyję. - Tyłek już nie boli? - Klepnął mnie w pośladek wybuchając śmiechem.
- Daruj sobie - mruknęłam wywijając się spod jego ręki.
- Oj boże, Less. Zgrywam się.
- Cieszy mnie to.
- Nie w sosie? Aż tak boli nasz rozstanie? - Zapytał rozbawiony.
- Kevin - zatrzymałam się. - Nigdy nie byliśmy i nie będziemy ze sobą.
- Dobra, nie złość się. Zrozumiałem po dziesięciu koszach plus po bardzo pouczającej rozmowie z Axelem.
Kevin od niepamiętnych czasów ostrzył sobie na mnie zęby. Pamiętam jak jeszcze niedawno dojrzałam go z lornetką w oknie próbując uchwycić mnie bez stanika. Od tamtej pory nie przebieram się u siebie w pokoju.
- Chodź, spóźnimy się - pociągnął mnie za sobą za rękę.
Mimo tego, że jest natrętny jak rzep przy tyłku to idealnie potrafił sprawić, że zapominam o wszystkich problemach. Prawdę mówiąc Kevin należał do jednych z przystojniejszych chłopaków w szkole i tak jak mój brat był w klasie maturalnej. Nie jedna dziewczyna oddałaby wszystko by być na moim miejscu, ale mnie jednak aż tak nie pociąga. To nie Nela. Chwila. Co?
Roześmiani weszliśmy na dziedziniec szkoły. Dziewczyny z pierwszego roku tęsknie pociągały wzrokiem za Kevinem, a na mnie patrzyły jakby miały mi się zaraz rzucić do gardła.
- Dobra, ja lecę na trening - pocałował mnie w policzek. - Może wybijemy któregoś dnia na kawę?
- Może - uśmiechnęłam się. Kevina zatkało, a na jego przystojnej twarzy pojawił się rumieniec. - Idź już buraczku.
- To znaczy, że dasz mi szansę? - Zapytał z nadzieją delikatnie łapiąc mnie za rękę.
- Tego nie powiedziałam - zalotnie się uśmiechnęłam.
Przewrócił teatralnie oczami i z szerokim uśmiechem pobiegł w stronę boiska.
W końcu się doczekał. Trzeba mu dać szansę tyle czasu się męczył chociaż nadal pamiętam jak stał z tą lornetką w oknie i przyprawia mnie to o niemałe mdłości.
- Leslie? - Zapytał cicho Nolan, który za pewnie stał tuż za mną.
- Tak?
- Przepraszam cię.
- To nie ma znaczenia.
- Leslie! - Krzyknęła Zo.
- Hej! - Ignorując Nolana pobiegłam w jej stronę.
Pocałowałam Zo na przywitanie i biorąc ją pod rękę skierowałyśmy się do szkoły.
- Co robiłaś z tym nowym? - Zapytała podejrzliwie.
- A nic, stary kolega. Jest jak kula u nogi - westchnęłam.
- Jest nieźle przystojny - odparła.
- Co? - Zatrzymałam się.
- To co słyszałaś. I widać, że na ciebie leci - poruszyła dwuznacznie brwiami. - A z tego co pamiętam nasza niedostępna L jest wolna.
- Dla twojej wiadomości pięć minut temu umówiłam się z Kevinem. - Wcale nie dlatego żeby wszystkim pokazać, a szczególnie Axelowi, że nie jestem zakochana w Nolanie. Bo nie jestem. Nie jestem. - A zresztą Nolan to ostatnia osoba, z którą chciałabym się spotkać.

5 komentarzy:

  1. Wmawiaj sobie, Leslie ;) Główna bohaterka czuje coś do Nolana, to widać. Teraz zapewne za wszelką cenę będzie starała się udowodnić sobie, bratu i reszcie świata, że Nela wcale jej się nie podoba... I chyba nawet nie wyobraża sobie jak bardzo to trudne. Niestety, wygnanie z głowy osoby, która nie jest nam obojętna, jest pracochłonne i wymaga samozaparcia. To jest cholernie trudne, wiem o tym doskonale. A jak widać - Nolan raczej nie będzie jej pomagał wytrwać w postanowieniach...
    Umówienie się z Kevinem to kolejny dowód na to, że L będzie starała się oszukać samą siebie i wszystkich wokół. Choć Kevin to dupek, nie powinna się nim bawić...
    Cieszę się, że matka zrozumiała swój błąd.
    Pozdrawiam serdecznie, do środy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu miałam zaległości za co bardzo przepraszam.
    Leslie ewidentnie czuje coś do Nolana. Sama przyznała, że jest przystojny. Unika go, nie chce z nim rozmawiać, a tak naprawdę myśli o nim.
    "Pamiętam jak jeszcze niedawno dojrzałam go z lornetką w oknie próbując uchwycić mnie bez stanika" haha :D wygrałaś mi tym życie :D i właśnie dlatego zawsze ubieram się w łazience ;)
    Ale ogólnie bardzo fajny rozdział. Uwielbiam taki styl pisania <3 Czytając to masz wrażenie, że te słowa są rzeczywiście skierowane do Ciebie. To opowiadanie jest jeszcze lepsze od "the worst nightmare is a life". Weny dużo przesyłam, aby kolejne świetne rozdziały powstawały.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny design. Chyba wyczuwam rozwój akcji...
    http://opowiadaniapisanewyobraznia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyrzucenie sobie z umyslu kogos o kim sie ciagle mysli jest trudne a najlatwiejszym sposobem na to jest znalezienie sobie kogos innego i wlasnie w tej chwili przydal sie Kevin. L bedzie kazdemu chciala udowodnic, ze nie czuje nic a nic do Nolana ( co jest ewidentnym klamstwem ) i dlaego zgodzila sie na ta "randke" eeeeh. jakas masakra. Zawzieta ta bohaterke stwo.zylas Olka ^^ ale to nawet dobrze, bo jakie to by bylo opowiadanie? nudne i denne. Tak wiec za trzy dni kolejny rozdzial *w* wiec weny i powodzenia ;3

    OdpowiedzUsuń